środa, 28 maja 2014

Chapter 2 - "Worse and Worse..." Part 1

O 5 Emilia wstała gotowa na wylot do Ameryki. Ogarnął ją strach bo przecież leci bez zgody rodziny zagranicę. Nie wie jak to wszystko ma się potoczyć. Przerażało ją to. Była gotowa. Wyszła z domu i ruszyła zadzwonić po taksówkę na lotnisko. Żółte auto przyjechało szybko i Emilia wsiadła pakując wpierw walizkę. Jazda była całkiem przyjemna, kierowca rozmawiał sobie z nią spokojnie. Czuła się lepiej. Oczywiście, że nie powiedziała mu, że jej rodzice nawet nie wiedząc o jej locie. Naściemniała, że jedzie właśnie do nich. Ach ta nasza mała kłamczucha XD. Wysiadła na lotnisku i ruszyła w stronę poczeklalni. Nie minęło dużo czasu kiedy machina przyleciała a Emilia już niej siedziała.Była na samym końcu przy przejściu(ma lęk wysokości). Miała w brzuchu motyle, nie tylko dlatego, że zaraz będzie startować ale właśnie dlatego, że jej tata o niczym nie wiem. Silniki zaczęły buczeć - dziewczyna mocno złapała się krzesła. Samolot ruszył. Brunetka tylko czekała żeby ten lot się skończył. Wszyscy siedzieli, maszyna wzbijała się do góry walcząc z grawitacją. Powietrze głośno odbijało się od szyb maszyny. Przy oknie siedział jakiś brunet. Przysiadł się krzesło bliżej i spytał :
- Lecisz pierwszy raz? - powiedział serdecznie.
- Tak - odpowiedziała bardzo spokojnie.
-A w ogóle to jestem Marek. A ty jak się nazywasz?
-Jestem Emilia. - odpowiedziała uśmiechając się.
-Boisz się się ? - zapytał poważniej.
-Troszkę... - chłopak roześmiał się.
-Gdzie lecisz ? -spytał wesoło.
-Do Ameryki. Mam wysiadać blisko Hollywood.
-Ja też ! Dawno nie widziałem się z ojcem.
-Po rozwodzie ? - spytała, kiwnął twierdzoąco głową. - Moja matka... No wiesz. Ale ja jadę w innej sprawie.
-Jakiej? - zaciekawił się brązowooki.
-Wiesz taki jedenkoleś zaproponaował mi pracę - odpowiedziała.
-Aha. - odpowiedział bez entuzjazmu.
Nagle samolotzaczął dziwnie "skakać po chmurach". Emilia się wystraszyła i zaczęła panikować. Chłopak to zauwarzył i zacząl uspokajać dziewczynę :
-Emilia tylko spokojnie, to tylko turbulencje zdarzają się podczas lotów. - powiedział Marek. Ona nic nie odpowiedziała ale uśmiechnęła się delikatnie. Po chwili nastąpił następny "skok" i następny, następny było ich jeszcze z cztery, pięć. Emilia znów spanikowała, tym razem chłopak nie dał razy jej uspokoić. On próbował, stjułardessa próbowała i nawet 5 - letni chłopiec, siedzący za nią, starał się. Ale gadaninę uciszył piorun. Nadeszła potworna burza. Każdego po kolei przeszedł deszcz. W pewnej chwili samolot zaczął się niebezpiecznie trząść. Zalękli się wszyscy. Zapadła cisza. Samolot leciał spokojnie ale nie na długo. Nagle, jakby strzał z armaty, słychać było wielki wybuch. 
-Silnik strzelił ! - wykrzyknął jakiś głos. Zaczęła się masowa panika. Nawet "dzielny" Marek krzyczał. Emilia siedziała nieruchomo na krześle. Jakby zamarła. Wiedziała co ją czeka i teraz zastanawiała się po co to zrobiła. Samolot przychylił się, leciał prosto w dół. Dlaczego postanowiła wylecieć do aemryki. Co kolwiek się teraz stanie... już zawsze będzie żałować swojej decyzji. Choć i tak zginie... gdyby jednak... i tak nocami będzie płakać. Siedziała na fotelu nie widząc nic. Życie biegło wolniej. Życie które zaraz się skończy. Podniosła głowę. Nagle zapadła ciemność...

Teraz chciała być tylko w domu. Tylko z mamą. W jej ramionach. Widziała coś. Jakby jednak przez mgłę postać całkiem wysokiej blondynki trzymającą się za twarz z przerażenia. I znów ciemność. 
-Mama..? - spytała widząc jej postać. Nagle znów otworzyła oczy i szybko się podniosła po czym walnęła głową o półkę wyżej. Blondynka będąca w samolocie wydała pisk jakby Emilia była zombie. 
-C-Co się dzieje...? - powiedziała Emilia trzymając się za głowę.
-What happened ? - odpowiedziała po chwili dziewczyna.
-Mówisz po angielsku. - powiedziała brunetka tym właśnie językiem.
-Tak. - powiedziała czule.- Miałaś straszny wypadek ! -krzyknęła nagle. Emilia, znów jak wryta, patrzyła na nią jak głupi na ser. Nie chciała wierzyć ale jakby to inaczej wytłumaczyć.
-Jesteś pewna ? - powiedziała trochę głupio.
-Wiesz... Stoję obok trupa i gadam z kimś kto zaraz może nim być. - odpowiedziała. - Jestem Rydel. A ty kochanie? Jak się nazywasz ?
-Jestem... Em... zapomniałam. - dziewczyna schowała głowę w ręce lecz od razu wróciła do poprzedniej pozycji łapiąc się za głowę.
-Nabiłaś sobie niemałego guza. - Rydel nagle na torebce dziewczyny zobaczyła napis "Emilia" - przeczytała go na głos. 
-No tak. Emilia Sobala. Tak, przecież tak mam na imię. - uśmiechnęła się lecz jej wesoły wyraz twarzy szybko zniknął i pojawiła się mina cierpienia ponieważ ból znów dał o sobie przypomnieć. 
-Muszę zadzwonić na pogotowie. - powiedziała gdy spojrzała na jej stan. - i na policję! - dodała gdy się rozejrzała.
-Nie, nie!! Błagam. Ja nie chcę do szpitala! - Sobala się przeraziła bo o tym wszystkim jej ojciec zostałby oczywiście powiadomiony i dopiero stała by się trupem. 
-Złamałaś nogę ! Mój Boże! To co...? Krew !! Głowa ci krwawi. - powiedziała a jej serce niezywkle szybko biło. 
-To nic poważnego. Noga... jest tylko stłuczona a głowa... zadrapanie. Z resztą jak wstałam to się uderzyłam. Nic mi nie jest. - Emilia starała się ją przekonać.
-Dzwonię. - kłóciła się z nią Delly
-W szpitalu będę chyba z rok!
-W sumie pół. - starała się ją pocieszyć ale średnio jej to szło.
-Nie chcę do szpitala! - zaczęła marudzić jak dziecko.
-Emilia! WSZYSCY zginęli... tylko ty przeżyłaś ! M u s z ę zadzwonić jeśli chcesz pozostać wśród żywych.
-Ale miałam zrobić jakąś tam karierę czy coś. Za rok nie będzie to aktualne ! - płakała Emilia
-Producent zaczeka, twoje życie jest ważniejsze. Spójrz co się tutaj stało, musisz jechać do szpitala, masz bardzo poważne urazy ! - mówiła Delly próbująca przekonać 17 - latkę - Dobrze już, dobrze nie płacz.
Rydel odeszła i zadzwoniła na policję. Emilia była w otchłani rozpaczy.
-Tak, tak, dobrze.... -mówiła - Czy ktoś żyje...? - spojrzała na Emilię - Niee... -dziewczyna uśmiechnęła się lekko i dopiero poczuła ostry ból głowy. Rydel rozłączyła się.
-Emilia. Zdecydowałam, że wezmę cię do siebie. Choć nie powinnam ale nie zostawię cię tak - uśmiechnęły się do siebie po czym Emilia bardzo mocno przytuliła dziewczynę.

czwartek, 13 lutego 2014

Chapter 1 - "This is just the beginning ..."

-Emilia? - spytał z akcentem. Brunetka po zamknięciu klapy śmietnika zwinnie odwróciła się w jego stronę.
-Wiszę ci pieniądze, mieliśmy spotkanie? - spytała.
-Eee. Noł?
-W takim razie : Emilia - w czym mogę pomóc? - spytała przyjaźnie
-Jestem słynnym producentem z Hollywood. Nazywam się Jack Stliffter. Z czego wiem wrzuciłaś do internetu klip w którym śpiewasz i...
-Słucham?! Więc Sabina jednak wrzuciła te nagranie?! Wredna s... Znaczy nie pan mówi dalej... - powiedziała zawstydzona.
-...i bardzo mi się spodobało. Te nagarnie miało ponad 20 k wyświetleń więc nie bój się, że zbyt wiele osób cię zobaczyło. Komentarze były pozytywne. Udało mi się zobaczyć gdy pokazujesz co potrafisz gdy szukałem nowych talentów i znalazłem ciebie. Bardzo mi się spodobałaś i postanowiłem do ciebie pojechać.
-Czy ja wyglądam na kogoś kto chciałby zostać kolejną samolubną gwiazdką z Hollywood??-pokazała się.
-Znaczy...
-Straciłam jakąkolwiek nadzieję, że mogłabym zostać sławna. Z resztą boję się tak przy ludziach śpiewać...
-Wiesz jak ciężko było cię znaleźć?-mówił wolno.- I tak się zgodzisz. Pomyśl nad tym i zadzwoń jutro.-Dał jej swój numer. Skinęła głową po czy ruszyła do domu. Weszła do góry i od progu krzyczała :
-Olka ty wiesz co... Jakiś koleś podeszdł i..-
-Nie obchodzi mnie to...-powiedziała wgapiona w komputer.
-Nie spamuj mi facebook'a!-zepchnęła ją z krzesła Emilka po czym zaczęła przeglądać tablicę. Każdy jej znajomy udostępniał linku piosenek i innych rzeczy zespołu 5 ludków. Zobaczyła blondyna z miłym uśmieszkiem. Wszystkie komentarze były na "Jaki słodziak" czy "On jest mój!". Emilia spojrzała krzywo na niego i prychnęła. Wyglądało to jakby zdjęcie blondaska uśmiechało się do niej.
-Suwaj się!-zepchnęła ją 5-latka.-On jest taki przystojny i sexy.
-Ola. Jesteś za mała na słowo sexy.
-Jak będę troszkę starsza to pojadę do Hollywood i on będzie moim mężem i będziemy mieć dużo dzieci!
-Ola. On jest od ciebie... Ile ma lat?
-18.
-On jest od ciebie 13 lat starszy. Nie ma szans. Z resztą nie ma czegoś takiego jak po prostu wyjechać sobie do Hollywood bez haczyka. Zawsze się coś znajdzie.
-Ja tak po prostu wstawię klipa na YT jak ślicznie tańczę i mnie wszyscy pokochają bo będę sławna.-Emila słuchała małej siebie
-Dobra dziecko spać bo dziś wstałaś o 5. Tata mnie by chyba zabił... Jesteś głodna?
-Tak, tak, tak! - Ola usiadła na kanapie i włączyła telewizję za to Emila dała na stół talerze, keczup i dwie wielkie pizze mrożone oraz kolę.
-Co oglądamy?-spytała małej
-Krwawa noc 3! - Emilia przełączyła kanał na upragniony przez dziewczynkę film. O 2 w nocy obie spały(Ola oparta o siostrę a Emilia o zagłówek kanapy) pizza zjedzona, kola wypita a z telewizji słychać było krzyki i piski. Emilia się obudziła - drgnęła. Wstała i na ręce wzięła owiniętą w koc siostrę i zabrała do jej łóżka. Wyłączyła telewizję i szybko jeszcze namoczyła talerze, żeby nie zaschnął keczup później położyła się do łóżka w innym pokoju obok spania siostry. Zasnęła.

Budzik zadzwonił o piątej. Sobota. Emilia szybko wstała i wzięła poranny prysznic. Uczesała się i po cichy wysuszyła włosy.(wąsy XD[sorry musiałam]) Po cichu weszła do pokoju gdzie spała Olka i wzięła ubrania. Później skoczyła do piekarni. Kupiła chleb i coś tam dla Oli. Kiedy mała wstała Emilii już nie było bo musiała jechać na chwilę do sklepu. Ola puściła se jakieś kiepskie bajki wypiła herbatę i zabrała się za pączka. Emila wróciła.
-Masz dokończyć tą kanapkę. - powiedziała w pośpiechu.
-Nie!
-Jedz to.
-Nie! - Emilia zaczęła ją gilgotać.
-Dobra ja się ubieram-zadzwonił dzwonek od drzwi.- Przyszło ciocia Irena. Będzie do 18 bo później leci do Ameryki i wraca za dwa miesiące. Ja idę z dziewczynami. Bądź grzeczna.
-Dobrze- na twarzy Oli było widać, że słowa nie dotrzyma.
Emilia poszła. Była z koleżankami gdzieś w galerii a przed 18 wróciła.
-To papa ciociu- żegnały się
-Właśnie!-krzyknęła Emilia kiedy zamknęła za Ireną drzwi.
-Co?
-Coś co cię nie interesuje.
-Interesuję.
-Wczoraj powiedziałaś, że nie.
-To było wczoraj.
-I tak nie-wyciągnęła z kieszeni telefon.
-Powiedz.
-Nie.
-Noo powiedz, no.
-Nie.
-Powiedz, powiedz, powiedz, powiedz, powiedz, powiedz...
-Nie! - krzyknęła a Ola siadła na kanapę. Emilia przypomniała sobie, że miała zadzwonić do Jack'a Stliffter'a.
-Halo?
-Witam tu Emilia. Rozmawialiśmy wczoraj.
-Ach tak. Podjęła pani już decyzję? Zgadza się?- Emilia wyszła z pokoju i bez namysłu nie wiedząc co mówi zapomniała się i... i zgodziła.
-Oczywiście. Dobrze. Aha. Tak. Tak. Dobrze. Do widzenia. - odłożyła telefon z uśmiechem. Nagle spojrzała na niego znów.- Cholera!
-Powiem tacie, że przeklinasz.
-Se mów!-krzyknęła i podeszła do okna nie wierząc, że była tak roztrzepana iż zgodziła się. Postanowiła zadzwonić znów ale następnego dnia. Zrobiła więc to co zawsze wieczorem i położyła się spać. Myślała całą noc nie mogąc spać. Śniła i tym co mogłoby się wydarzyć. Gdy obudziła się wiedziała już czego chce. Nigdy nie była ciekawa, zawsze chowała się w kąt. Czas spróbować czegoś nowego bo to może być ta właśnie szansa wymarzona gdy Emilia była mała...
Pewnie myślicie, że życie Emilii bez rodziny tylko z siostrą jest fajne co? Nie. Wszystko co robią zawsze rodzice spada na nią jeszcze siostra jej na głowie. Postanowiła spróbować. Jednak wiedziała, że jej ojciec się nie zgodzi. Był to nieczuły człowiek. Wyskoki blondyn o twardym jak głaz charakterze i sercu lodowym. Bała się więc zadzwonić i spytać "Tato mogę się wyprowadzić do Los Angeles?". Jaki normalny rodzic by się zgodził WTF? Żaden. Nie mówiła więc też siostrze o swoim planie. Musiała ją z kimś jednak zostawić...
-Halo? Wujek? Hej. Mógłbyś zająć się Olą? No tak przez 3 miesiące? O to super! Ja? Do koleżanki. Tak tata pozwolił.-na szczęście jej wujek był szalony na tyle, że nawet go poproś to się twoim krokodylem zajmie. Nie ważne. Najgorsze było to, że już następnego dnia miała samolot.
-Tata pozwolił?-stała nad nią Ola kiedy to Emilia się pakowała
-Tak-powiedziała pewnie lecz ze strachem w środku.
-Zadzwonie do niego.-wzięła telefon, " wybrała " jego numer i zadzwoniła. - Tata? Tak. Tak. Dobrze. Okej. Papa.-udawała, że dzwoni- zgodził się.
-Widzisz. Ja zaraz lecę... na przystanek a ty z wujkiem będziesz sobie się dobrze bawić.
-Ta, jasne. Ty będziesz sobie odpoczywać a ja męczyć się z wujkiem.
-Przecież lubisz wujka Marka.
-Lubię. Nie lubię wujka Maćka.
-Ja też ale przyjdzie Marek.
-To spoczko siostra.
Dziewczyny położyły się spać. O 5 Emilia wstała gotowa na wylot do Ameryki.

wtorek, 11 lutego 2014

Prolog

Prolog który Wam przedstawimy będzie bardziej już rozdziałem. Opowiemy od dzieciństwa bohaterki do chwil teraźniejszych. Główną bohaterką jest Emilia. Emila w czasie w którym opowiadam teraz ma 5 lat. Od malutkiego śpiewa i marzy o karierze. Urywka z pamiętnika ; Diary :

"(...)poza tym dziśaj byłam w pszedszkolu. Miałam wystemp pszed rocicami. Kiedy skoniczyłam sipiewać wszsycy klaskali i bili brawo i wifatowali. Jak bende dorosła wyprowadzę sie z polski i pojadę do inego kraju i bendę piosenkarkom. Mama mi muwiła że jest takie miasto kture sie nazywa Holiłut. Jak będe dorosła wypwadzę sie do Holiłut i srobię tam karierę piosenkarki i aktorski. I ftedy wszysdfa wszyscy będom mnie lubić bo będę sławna. Nie moge się doczekać i nawet mama otwoszyła mi kąto bankowe i dostaje tam pieniąszki co miesiąc.(...)"
10 lat :

"(...)więc mam już dużo pieniędzy. Jednak mama znowu straciła pracę i mówi ciągle, że wyprowadzi się by zarabiać dla "nieudacznika" - taty i mojej siostry. Boje się, że nas opuści bo nie chce zostać tylko z tatą i sama opiekować się Olcią. Nie dam sobie rady...(...)"
14 lat :

 "(...). Świetnie!!! Mama wyjechała i zabrała całą moją uzbieraną kasę. Ojciec ciągle wyjeżdża do pracy bo go też ciągle zwalniają. Olka ma 5 lat i strasznie z nią ciężko: tego nie, tamtego nie. Zwariować można!! Do tego ciągle muszę sprzątać i gotować, jeszcze szkoła. Są straszne mrozy a drzwi nieszczelne. Nie mam za dużo kasy i nie mogę włączać kaloryferów. W skrócie : WSZYSTKO SIĘ ROZWALIŁO!!"

Dziś..:


Emilia właśnie wychodziła z domu wyrzucić śmieci. Może skoro to prolog to może trochę opowiem o Emilce. Jest to naturalna, jasna brunetka. Ma śliczne niebieskie oczy. Ubiera się w dresy bluzy itp. Tak serio to nie ma kasy na kasy na jakieś super ciuchy i ubi swój styl. Nadal zbiera pieniądze ale już dawno z głowy wypadł jej pomysł o wyjeździe do Hollywood. Nie lubi gwiazdeczek. "Oni myślą tylko o sobie..." myśli. Z rozmyśleń wyrwał ją donośny męski głos.
-Emilia? - spytał

Ważne!

Czy jest wśród Was ktoś kto zrobi mi ładny nagłówek bo sami widzicie ;) Ten jest okropny i inne mi nie wychodzą. Proszę piszcie XP

sobota, 1 lutego 2014

Witajcie żabki *-*

Heyka kochani!! Oto mój nowy blog. Jest to historia pewnej nastolatki która trafia pod dach R5. Sweet. Nie będę go prowadziła sama. Do grona walniętych blogerów R5 doszła Ola Yo co znaczy Ona Ola ale okej ; )). Bloga robi będziemy robić razem więc wyczekujcie prologu.

Caro♥